W niedzielne południe zmierzyły się ze sobą dwa najgorsze kluby Ekstraklasy. ŁKS do tego pojedynku przystąpił z dużą presją, ponieważ ewentualna porażka mogła znacząco zmniejszyć szanse na utrzymanie. Zarówno “Rycerze Wiosny”, jak i “Niebiescy” potrzebowali trzech punktów jak człowiek tlenu. Oczywiście spotkanie zakończyło się remisem 1:1, choć bliżej zwycięstwa byli zawodnicy trenera Piotra Stokowca. Gdy wydawało się, że ŁKS w końcu wygra, to w ostatnich minutach gola wyrównującego zdobył Ruch. Taki wynik nie daje nic obu ekipom, gdyż strata do bezpiecznego miejsca jest coraz większa. Tak naprawdę po tej potyczce pozostało dwóch rannych.
ŁKS Łódź 1:1 Ruch Chorzów
Mecz mógł się rozpocząć od mocnego ciosu ze strony ŁKS-u. Piłkę na linii pola karnego opanował Engjëll Hoti, po czym przymierzył minimalnie obok słupka. Chorzowianie przez pierwsze dwadzieścia minut kontrolowali to, co działo się na murawie. Największy zagrożenie pod bramką Aleksandra Bobka miało miejsce po rzutach rożnych. Po jednym z nich bardzo groźny strzał oddał Łukasz Moneta, ale w ostatniej chwili powstrzymał go świetny wślizg Marcina Flisa. Mimo lepszej postawy “Niebieskich” to ŁKS objął prowadzenie, a stało się to za sprawą Hotiego. Stratę przed na szesnastym metrze zaliczył Podstawski, co skrzętnie wykorzystał właśnie kosowianin, który huknął idealnie przy słupku. W tej sytuacji bramkarz ekipy z górnego śląsk był kompletnie bezradny. Strzelona bramka napędziła cały zespół, bo przez kolejne minuty rywale nie potrafili przedostać się przez dobrze zorganizowaną defensywę. Obie drużyny były niezwykle zaangażowane, wiedząc jak ważny, jest to mecz w kontekście dalszej walki o utrzymanie.
Od momentu gwizdka rozpoczynającego drugą połowę podopieczni Jana Wosia ruszyli ze zdecydowanymi atakami. Dogodną okazję na doprowadzenie do wyrównania miał Maciej Sadlok. 34-letni obrońca dopadł do futbolówki i mocnym uderzeniem zmusił do wysiłku Bobka. W dalszych minutach obraz gry nie uległ zmianie. Ruch kontynuował ataki, lecz młodzieżowiec w bramce łodzian nie musiał podejmować żadnej interwencji. W ostatnim kwadransie działo się cholernie dużo. Najpierw rzut karny dla gości anulował arbiter, a trochę później do siatki trafił Przemysław Szur. Środkowy obrońca z talii Wosia sfinalizował doskonałe dośrodkowanie Bartolewskiego. Rozjemca dzisiejszych zawodów doliczył aż siedem minut z powodu zadymienia wywołanego przez kibiców. W ostatniej akcji strzał z rzutu wolnego posłał Maciej Sadlok, natomiast Bobek złapał piłkę.
Bramki i składy
Bramki: 32’ Hoti, 88’ Szur
ŁKS Łódź: Bobek, Flis, Gülen, Głowacki, Szeliga, Mokrzycki (83 Lorenc), Loveau, Zając (61 Pirulo), Hoti (83 Małachowski), Ramírez (71 Jurić), Tejan (71 Młynarczyk)
Trener: Piotr Stokowiec
Ruch Chorzów: Kamiński, Sadlok, Szur, Bartolewski, Swędrowski, Podstawski( 46 Starzyński), Kasolik (63 Michalski), Moneta (63 Pląskowski), Letniowski, Kozak (73 Foszmańczyk), Feliks (63 Steczyk)
Trener: Jan Woś