Sromotne lanie w Gliwicach sprawiło, że posada Dawida Szwargi stała się bardzo niepewna. W ten sam dzień doszło nawet do spotkania władz klubu z piłkarzami. Młody szkoleniowiec ostatecznie dostał kolejną szansę i jak się okazało, wykorzystał ją, bo jego podopieczni zagrali doskonałe zawody. W pierwszej połowie golkiper Lecha wyciągał piłkę z siatki aż trzykrotnie. Wiadomo, że przy zwycięstwie 4:0 warto pochwalić całą drużynę, ale indywidualnie znów dobrze zagrał Crnac.
Chorwacki napastnik wygrywał wielkie pojedynków indywidualnych, robiąc przy tym miejsce na uderzenie dla kolegów z zespołu. Świetnie zagrali też Nowak i Berggren. Obaj piłkarze byli tak naprawdę kluczowi. Ciężko coś pozytywnego powiedzieć o jakimkolwiek zawodniku Lecha. W pierwszej połowie w grze poznaniaków było widać małą intensywność. W drugiej się to już trochę poprawiło, lecz “czerwono-niebiescy” nadal robili, co chcieli. Za tydzień KKS zagra z rozpędzoną machiną Jana Urbana, czyli z Górnikiem Zabrze.
Raków Częstochowa 4:0 Lech Poznań
Bramki: 14’Nowak, 25’Berggren, 36’Berggren, 69′ Mrozek (samobój)
Od początkowych sekund meczu po zawodnikach Rakowa było widać wielkie zaangażowanie i chęć zamazania plamy po wtorkowej kompromitacja z Piastem Gliwice. Kibice zgromadzeni na trybunach nie musieli zbyt długo czekać na pierwszą bramkę, bo już w 14 minucie piłkę do siatki skierował Nowak. 30-latek podszedł do stałego fragmentu gry z bocznej strefy boiska i chytrym centro-strzałem pokonał próbującego interweniować Mrozka. Szybko strzelony gol napędził tylko podopiecznych trenera Dawida Szwargi. “Medaliki” z minuty na minutę powiększali swoją przewagę, co pokazywała ilość stworzonych sytuacji.
W 24 minucie rzut wolny z 16 metrów na bramkę próbował zamienić Tudor, ale uderzenie Chorwata było niecelne. Chwilę później fatalną stratę piłkarza z Poznania wykorzystał Berggren, który pomknął z futbolówką w stronę bramki, po czym mocnym strzałem po ziemi podwyższył prowadzenie. Częstochowianie byli tak napędzani, że kilkanaście sekund po drugim golu o włos od dubletu był Nowak. Jeszcze przed przerwą po raz drugi ze zdobytego gola mógł cieszyć się Berggren. Szwed znów znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, natomiast tym razem pomógł mu Milić. Defensor gości przypadkowo odbił piłkę, która zmyliła kompletnie Mrozka. Jeszcze przed zejściem do szatni bramkarza “Kolejorza” do wysiłku zmusił Drachal.
Po przerwie obraz gry zbytnio się nie zmienił. Dalej mistrzowie Polski przeważali, choć już nie aż tak jak w pierwszych 45-minutach. Trener Mariusz Rumak na drugą część pojedynku wpuścił aż czterech rezerwowych, co pokazywało tylko jak, beznadziejnie spisał się jego zespół w pierwszej połowie. Około pół godziny przed końcem regulaminowego czasu gry blisko pokonania Mrozka był Tudor. Kilka chwil później 24-latek popisał się fenomenalną paradą, powstrzymując Kochergina. W 69 minucie młody golkiper skapitulował po raz czwarty. Słupek po strzale z bliskiej odległości obił Nowak, ale piłka niefortunnie trafiła Mrozka i wpadła do siatki. W końcówce stuprocentową okazję zmarnował Szymczak, który totalnie niekryty fatalnie skiksował. Jeszcze przed informacją o doliczonym czasie gry Kovačević spokojnie poradził sobie z próbą Marchwińskiego.