To, co wyprawa Girona w sezonie 23/24 jest niesamowite. Podopieczni trenera Michela w spotkaniu z Atletico Madryt trafili do siatki aż cztery razy i finalnie wygrali 4:3. Mecz rozpoczął się od mocnego ciosu w wykonaniu piłkarzy z Katalonii, bo już w drugiej minucie Jana Oblaka pokonał Valery. 24-letni napastnik znalazł się przed polem karnym i przymierzył idealnie przy słupku. Na odpowiedź ze strony zawodników z Madrytu nie musieliśmy czekać zbyt długo, bo tylko dwanaście minut. Na listę strzelców po raz pierwszy wpisał się Alvaro Morata. Jeszcze w pierwszej połowie radość kibicom Girony dali Savio i Daley Blind. Gdy wydawało się, że obie drużyny zejdą do szatni, przy wyniku 3:1 dublet zaliczył Morata. Chwilę później hiszpan trafił po raz trzeci, jednak bramka została nie uznana z powodu spalonego.
Od początku drugiej części widowiska Atletico wyglądało lepiej. Szansę na doprowadzenie do wyrównania mieli Griezmann i Llorente, lecz nie udało się pokonać Paulo Gazzanigi. Pięćdziesiąta czwarta minuta była szczęśliwa dla fanów „Los Colchoneros”, ponieważ Morata ustrzelił hat-tricka. W tym momencie rezultat na tablicy świetlnej pokazywał 3:3. W kolejnych minutach biało-czerwoni rozpędzali się i finalnie w nieprawdopodobnych okolicznościach wygrali 4:3. Decydującą bramkę w dziewięćdziesiątej pierwszej minucie zdobył Ivan Martin. Te trzy punkty powodują utrzymanie pozycji wicelidera przez Gironę. Strata do Realu Madryt jest żadna, gdyż oba kluby mają na koncie po 48 oczek. Ostatnia porażka rewelacji tego sezonu miała miejsce 30 września, a było to z będącym wtedy w znakomitej dyspozycji Realem Madryt.
Wpadnij na moje konto na portalu 👉 X https://twitter.com/Matiosporcie