Raków Częstochowa przed pojedynkiem z Koroną Kielce miła niefortunną serię siedmiu meczów z rzędu bez zwycięstwa. Dziś udało się przerwać tę niechlubną statystykę, bo mistrzowie Polski po solidnym spotkaniu wygrali na trudnym terenie 2:0. Dobre zawody rozegrał Crnac. 20-latek zdobył gola i miał udział przy trafieniu Kochergina.
“Scyzory” w drugiej połowie zatrudniły kilka razy Kovacevicia, ale finalnie Bośniak nie dał się pokonać. Korona przegrała, ponieważ nie wyszła na boisko przez pierwszy kwadrans. Ekipa spod Jasnej Góry dzięki temu zwycięstwu zbliżyła się do Śląska Wrocław i Jagielloni Białystok.
Korona Kielce 0:2 Raków Częstochowa
Bramki: 3′ Crnac, 7′ Kochergin
Z pewnością wielu z kibiców Korony nie zdążyło jeszcze dobrze zająć swojego miejsca na trybunach, a już bramkarz ich drużyny musiał wyciągać piłkę z siatki. Na dwudziestym metrze przed bramką znalazł się Crnac, który pięknym strzałem od poprzeczki dał prowadzenie swojemu zespołowi. Z pewnością będzie to poważny kandydat do miana gola sezonu.
Wszyscy obserwatorzy tego meczu mogli być w sporym szoku, bo w 7 minucie drugiego gola zdobyli przyjezdni. Podanie od Crnaca w polu karnym otrzymał Yeboah, który wystawił piłkę Kocherginowi, a ten bez najmniejszych problemów pokonał Dziekońskiego.
Podopieczni Kamila Kuzery w pierwszym kwadransie mieli nawet problemy z prostym wymienianiem podań, lecz warto też dodać, że Raków nie pozwalał im na nic. W 11 minucie mogło być po wszystkim, ale uderzenie Crnaca wylądowało na bocznej siatce. Korona w pierwszej połowie miała jedną sytuację do zdobycia gola kontaktowego. Stratę zaliczył Kovacević, natomiast Nono po odbiorze futbolówki strzelił obok słupka.
W drugiej części potyczki żółto-krwiści zagrali trochę odważniej, jednak nieskutecznie. Około pół godziny przed końcem regulaminowego czasu gry Dziekońskiego zatrudnił Yeboah. 69 minuta okazała się pechowa dla Arsenicia. Doświadczony stoper dostał drugą żółtą kartkę i w konsekwencji wyleciał z boiska.
Oprócz napomnienia gospodarze mieli też rzut wolny z bliskiej odległości. Do stojącej piłki podszedł Pięczek, po którego strzale fenomenalną paradą popisał się bramkarz z Częstochowy. Mimo gry w osłabieniu nadal stroną przeważającą był RKS, choć w końcówce Korona mogła nawiązać kontakt. Najbliżej bramki był Dalmau, ale znów zatrzymał go stojący w bramce Kovacević.
Zapraszam do zostawienia suba i łapki na moim nowym na kanale na Youtube 👉link